Wysłany: Wto Sie 09, 2016 17:16 O motocyklizmie rzecz
Czym jest, czym się charakteryzuje ruch motocyklowy w Polsce? Kim są motocykliści? Zapewne wielu z Was spotkało się z takimi pytaniami, było świadkami czy nawet sami uczestniczyli w rozmowach o "prawdziwych motocyklistach". Zatem może warto zadać sobie pytanie w obecnych czasach kim jest taki "prawdziwy motocyklista"? Wiem - zaraz posypię głowę popiołem pod wpływem krytyki o tworzeniu niepotrzebnych podziałów wszak wszystkich Nas łączy wspólna pasja, ponoć jeden drugiemu bratem i zawsze możemy na siebie wzajemnie liczyć w trudnej sytuacji... Ponoć!
Do napisania tego posta oraz refleksji nad motocyklizmem skłoniło mnie życie.
Ileż to razy na przeróżnej maści zlotach, spotach i eventach słyszałem jacy to motocykliści solidarni, jak jeden drugiemu pomoże... Ba... nawet na tym forum większość deklaruje pomoc bliźniemu. I co... Panowie motocykliści łatwo Wam te słowa przychodzą, papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie ale czyny ludzi przerastają... Panowie motocykliści nie wstyd Wam robić z gęby dupę?
Gdzie to braterstwo, przyjaźń i wzajemna pomoc? Czyżby zostały w domu z piwem?
Eh... Powiem Wam, że w życiu należy się spodziewać niespodziewanego...
Z tego miejsca chciałbym podziękować dwóm motocyklistom z Brothers Of The South FG z Jasła którzy jako jedyni zatrzymali się w niedziele w Krośnie by pomóc w walce z gaźnikami na drodze.
Słowa podziękowania należą się również wszystkim innym motocyklistom przejeżdżającym wczoraj przez Krosno - dzięki za odmachiwanie... A tak do waszej wiadomości - w dupie mam Wasze zwalnianie, przyglądanie się jak człowiek 300km od domu gołymi rękami gaźniki wypruwa z maszyny - pomocną dłoń należy podać a nie tylko wyciągnąć i pomachać.
Nadszedł więc ten moment w którym trzeba sobie dopowiedzieć na pytanie kim jest "prawdziwy motocyklista"?
Czy koleś w kryzysie wieku średniego dosiadający dostojnego krążownika; czy to młokos na "wściekliźnie"; czy małolat na "pierdopedzie"... a może starszy jegomość sunący majestatycznie weteranem? Który z nich jest "prawdziwym motocyklistą"?
Odpowiedź jest prosta - żaden. To wszystko pozerzy, którzy nieudolnie kreują się na motocyklistów...
Prawdziwy motocyklista to ten, który bez wahania pojedzie 40km do domu aby przywieź tubkę silikonu, małą śrubkę, kawałek przewodu czy opaskę... Prawdziwy motocyklista to ktoś kto naprawdę pomoże drugiemu w drodze.
Dotąd starałem się unikać podziałów na lepszych i gorszych; na motocyklistów i posiadaczy... Wczorajszy dzień pokazał jak często żyjemy w błędzie.
Życzę Wam abyście w trudnej sytuacji na drodze mieli więcej szczęścia i spotkali prawdziwych motocyklistów a nie pozerów.
Chciałbym wyrazić jednocześnie ogromne wyrazy uznania dla mojej żony, która przez dwie i pół godziny dzielnie znosiła sytuację nie komentując jej i podawała śrubki i klucze.
P.S. Niestety wśród tak licznie przejeżdżających motocykli trafiły się też dwie Devi(650 i 700) w tym jedna forumowa
_________________ Na mechanice się nie znam, ale chociaż po doradzam.
_________________ Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem...
Przerwa w jeździe na moto to dobra sprawa, jest czas by zatęsknić... Oby nie za długo...
Może nie zawsze się z Tobą zgadzam, może rożni nas spojrzenie na pewne sprawy ale...jest coś ponad tymi drobiazgami i tu (mam nadzieję) jesteśmy zgodni
W 1996 roku kupiliśmy z żoną pierwszy prawdziwy "motur"
Wtedy motocykl był zbytkiem, albo religią
Ludziska byli różni, ale mieli jakieś zasady. nigdy nie omijało sie stojącego na poboczu motocykla (nawet jak ktoś sikał )
w ostatnich latach motocykli przybyło.
Motocyklistów przybyło znacznie mniej
Teraz tylko czekać aż na YouTube zobaczysz filmik jak walczysz na poboczu z gaźnikami pt. "Prawdziwy motocyklista"
_________________ Gdy zakładam kask... Zaczynam patrzeć inaczej na świat
CENTROWANIE KóŁ (SPECJALNOŚć, KOŁA BMW GS!), - FACEBOOK "OLDMOTORY" - ZAPRASZAM!
Chyba jeszcze nie jest aż tak źle. W niedzielę padła mi pompa paliwowa, notabene w Morsku. Pierwszych dwóch przejeżdżających motocyklistów zatrzymało się przy mnie. Doradzili i odjechali dopiero, kiedy zobaczyli, że sytuacja jest opanowana. Na oko jednak wyglądali na równych mi albo nawet starszych stażem.
Pomógł: 23 razy Wiek: 46 Dołączył: 15 Gru 2010 Posty: 1437 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Sie 10, 2016 06:55
Niestety to trend trwający już od kilkunastu lat. Ciągle słyszę o takich przypadkach. Na pytanie "Wiesz, że nikt się nie zatrzymał?" odpowiadam spokojnie, że wcale mnie to nie dziwi 😞
Pomógł: 1 raz Wiek: 41 Dołączył: 04 Lis 2013 Posty: 315 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Sie 10, 2016 07:20
GhoustDragon, to nie dotyczy tylko motocyklistów. Tak jest w każdej "branży" i z każdym zamiłowaniem. Do dziś pamiętam tych typów z logo BMW (patrz wyjazd Rzeszów) na ramieniu, którzy we dwóch nie zauważyli żadnego motocyklisty ( a siedziało nas tam chyba z 15 i każdy w stroju i z kaskiem). Tak zmieniło się nasze społeczeństwo. Pozerstwo stało się stylem życia. Nawet jak w duszy "nie pozujesz" to inni i tak mają Cię za pozera. Od kiedy logo (opakowanie) stało się ważniejsze niż produkt, to tak już to podąża i inaczej nie będzie...
Wyjścia są jak zawsze dwa... Mieć to w d...pie i robić swoje albo... dołączyć i "ścigać się z innymi" na nowe loga, nowsze modele, cwaniacki styl jazdy, rekordy prędkości itp...
Współczuje i gratuluję jednocześnie Wam zgrania, wytrwałości i wzajemnej przyjaźni (Twojej i Twojej Żony).
GhoustDragon , najbardziej przykre jest to, że masz rację co potwierdzają powyższe wpisy. Takie sytuacje stają się niestety normą. Owszem, motocykli jest coraz więcej ale to powinno tylko pomagać a nie powodować coraz większą obojętność. Pewnie każdy z nas miał sytuację, kiedy przydałaby się pomoc. Kiedyś wybrałem się z młodszą córką na małą wycieczkę na NTV. Nie zwróciłem uwagi, że już była przełączona na rezerwę. Jakieś 30 km od domu skończyło się paliwo. Do najbliższej stacji było ładnych parę km, upał ponad 30 stopni. Pchałem ten motocykl z DZIECKIEM. Minęło mnie z 50 motocykli i.... zatrzymał się tylko jeden, Rosjanin gotowy pomóc ale do stacji zostało mi ostatnie 700 metrów więc nie było już sensu nic kombinować. Gdyby to była jakaś poważna awaria mechaniczna, byłbym sam a nie z dzieckiem w potworny upał to pal sześć. Trudno. Ale w tym przypadku wystarczyło tak niewiele żeby naprawdę pomóc więc tym bardziej jest to przykre. Życie.
Po takich sytuacjach człowiek jest wściekły i ma ochotę też olać wszystkich innych ale czas goi rany. Mimo przykrych doświadczeń pozostańmy jednak motocyklistami aby szerzyć pozytywne zachowania i uświadamiać tych co tylko jeżdżą na 2OO.
Pomógł: 15 razy Wiek: 56 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 1781 Skąd: Tarnów
Wysłany: Sro Sie 10, 2016 10:38
GhoustDragon, i tak to wszystko bardzo delikatnie ująłeś. Z moich obserwacji wynika że większość tzw. "motocyklistów" czuje się spełniona,jak siądzie na jakieś droższe moto, ubierze się w drogie ciuchy i najlepiej jeszcze jak założy kamizelkę z logo jakiegoś klubu. Tak wyposażony "motocyklista" rusza w trasę w piękny niedzielny dzień. Rusza po ta, aby go wszyscy oglądali i podziwiali. Takim motocyklistom to już nawet jako pierwszy nie pozdrawiam LWG, bo baaardzo rzadko oddadzą pozdrowienie. No cóż może jakbym jechał na poważnym sprzęcie to tak, a nie na "szlifierce".
Bardzo Ci współczuję, ale na szczęście nie muszę się rumienić, bo zawsze zatrzymuję się przy motocyklu, który może potrzebować pomocy. I nie ważne jakiej to klasy motocykl i jak wygląda jego kierownik.
Pozdrawiam
_________________ Oświadczam, że moje opinie są nieprzemyślane i subiektywne. Ponadto w każdej chwili mogę je diametralnie zmienić lub się ich wyprzeć.........
była NTV 650 "93, BMW F650 ST "99, Yamaha FZ6 "04, jest znów NTV 650 "93
Chyba jeszcze nie jest aż tak źle. W niedzielę padła mi pompa paliwowa, notabene w Morsku. Pierwszych dwóch przejeżdżających motocyklistów zatrzymało się przy mnie. Doradzili i odjechali dopiero, kiedy zobaczyli, że sytuacja jest opanowana. Na oko jednak wyglądali na równych mi albo nawet starszych stażem.
Bo byłeś w moich okolicach, a tu tak traktujemy innych motocyklistów
_________________ Na mechanice się nie znam, ale chociaż po doradzam.
Spawam plastiki.
Pokud jsem pomohl, stiskn?te tla?ítko ↑
Skorpionwr Pomógł: 7 razy Wiek: 64 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 1928 Skąd: Przasnysz
Wysłany: Sro Sie 10, 2016 15:58
Jeżeli ktoś jeździ motocyklem to wcale nie znaczy, że jest motocyklistą.
Ja mam podział na MOTOCYKLISTóW i posiadaczy motocykli.
Pamiętam koniec lat siedemdziesiątych gdy ludziska się umawiali na wysłanie czegoś tam. Wysłanie kasy wtedy tylko przekazem pocztowym było tak oczywiste jak paciorek dla wierzącego.
Nie było żadnych grup czy klubów. To były czasy kiedy telefon stacjonarny był marzeniem tak odległym jak dzisiaj dla większości kupno motocykla za 100tys.
Ale było coś co dzisiaj jest coraz większą rzadkością, honor i słowo. Wtedy to była świętość i żadne pieniądze nie zachęciły nikogo do złamania danego słowa.
Jako szczyl pamiętam czasy gdy kupowało się dom czy działkę na słowo. Nawet wnukowie wiedzieli , że to jest kogoś tam i żadne papiery ani to co w nich pisze nie miały żadnego znaczenia.
_________________ ST 1300 2011
ST 1300 2006
Devcia 2002
Pomógł: 3 razy Dołączył: 29 Mar 2011 Posty: 790 Skąd: Szczecin
Wysłany: Sro Sie 10, 2016 22:34
Moi drodzy parafianie.
Rozumiem Wasze rozgoryczenie (szczególnie, gdy miało się taką wątpliwą sytuację); źle jest zostać w jakimś "bagnie" samemu, szczególnie widząc potencjalnych "pomocowych". Tym razem nie ironizuję.
Jednakowoż nie pojmuję Waszego szczerego zadziwienia nad zjawiskiem. Przyczyn jest sporo. Ot, kilka z brzegu:
1. Onegdaj, sprzęty były tyleż rzadkie, co zawodne. Prawie każden taszczył ze sobą pół motocykla w częściach I z zasady musiał umieć się tym posłużyć.
2. Onegdaj, każdy już miał lub rychło skazany był na awarię I to powodowało zrozumienie sytuacji bliźniego - świadczyli sobie pomoc na drodze.
3. Onegdaj, w większości, byli to pasjonaci motocyklizmu (wniosek z pkt. 1 I 2), aktualnie jest więcej pasjonatów jazdy I/lub pozerów. Statystyka jest nieubłagana - masowość wszelkich ruchów, obniża ich jakość. Nalezie się tutaj takich mechanicznych abnegatów cała masa, co "rozwodni" użytecznych. Poza tym, mają komórki oraz asistanse przy dowodzie I patrzą poprzez swój pryzmat.
I nie piszę sobie tak z teorii - jestem tego namacalnym przykładem Lecz kilka razy zatrzymałem się I "ogólnie podniosłem na duchu", co zapewne -na jakimś forum- zostało skwitowane: gówno pomógł, ale się zainteresował
PS
Jest jeszcze kategoria "twardzieli", np. Anioły Piekieł I tym tam podobne gagatki; nie zauważą, nie odmachną, zacisną te gęby I przejadą, choćby po człowieku
_________________ Nie jedź szybciej niż twój Anioł Stróż potrafi latać...
Pomógł: 1 raz Wiek: 41 Dołączył: 04 Lis 2013 Posty: 315 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sie 11, 2016 07:17
Toma311, zupełnie się z Tobą nie zgadzam, ba jest (było) zupełnie odwrotnie
1) Licząc motocykle o pojemności 125 (tak, to też motocykle) było ich zarejestrowanych w Polsce ok. 2 mln w latach 70/80. Polska była 3 producentem motocykli na świecie a przysłowiową WSK-123 można było kupić w GSie. Ilość motocykli spadła do ok. 600k a teraz rośnie, również dzięki ustawie o 125cm i prawku na B.
2) Fakt, sprzęt był zawodny. Może nawet nie był aż tak zawodny, co nikt ich nie serwisował. Jeździło się dopóki się nie zatrzymał a że... był prostej konstrukcji, można było go naprawić na poboczu drogi. Każdy miał "podobny sprzęt". Świece pewnie pasowały do 70% maszyn, wystarczyło ja tylko mieć. Ale że była komuna, to najciężej było ją zdobyć... I jak ktoś przejeżdżał obok, to zawsze umiał coś podpowiedzieć, mieć jakąś akurat potrzebną część itp.
3) Motocykl najczęściej to był środek lokomocji a nie żadna pasja. Ok. Część ludzi to zwyczajnie lubiła ale np. mój dziadek dojeżdżał WFM-ką do pracy. Bo inaczej nie miał jak.
I tak pointując. Wszystko dzisiaj jest hipserskie. Samochody, motocykle, życie, okulary na nosie, spodnie, kobita, wszystko jest po to by pokazać innym, że się żyje, wiedzie itp.
A wtedy? Ludzie byli zwyczajnie życzliwi. Niczym stary, poczciwy, obcy nam... człowiek, po prostu człowiek o normalnym poziomie empatii, zrozumienia i współczucia. O Tak
Pomógł: 15 razy Wiek: 56 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 1781 Skąd: Tarnów
Wysłany: Czw Sie 11, 2016 10:13
GhoustDragon, miał pełne prawo do założenia tego posta, aby napisać to co myśli o "solidarności motocyklistów'. A przy okazji chciał się pochwalić piękną żoną pokazując na zdjęciach dwie swoje "miłości". Szkoda, że "rozebrana" była akurat nie ta.
pozdrawiam
_________________ Oświadczam, że moje opinie są nieprzemyślane i subiektywne. Ponadto w każdej chwili mogę je diametralnie zmienić lub się ich wyprzeć.........
była NTV 650 "93, BMW F650 ST "99, Yamaha FZ6 "04, jest znów NTV 650 "93
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum