Wysłany: Sro Lut 26, 2014 10:22 Deauville 700 i "lama"
Bardzo przepraszam, że zaraz zaniżę poziom tego forum, zadając bardzo podstawowe pytania, ale wiem, że tu ludziska cierpliwe są i życzliwie pomagają, a ja jestem naprawdę mocno świeży.
Kupiłem to swoje wymarzone moto, postawiłem w garażu i aż mnie swędzi, żeby ruszyć wokół komina (jeśli ktoś się martwi, że złamię jakieś przepisy, to spokojnie - za ogrodzeniem mam pusty plac wyłączony z ruchu, bez pojazdów i ze sporą przestrzenią).
Ponieważ wraz z motocyklem otrzymałem instrukcję w językach, których za nic nie pojmuję, mam problemy natury technicznej z ogarnięciem kilku spraw i w związku z tym, kilka pytań:
1. Jak się zmienia biegi? --- żartowałem!!!
-----
A teraz już serio:
W zbiorniku ledwo chlupie, nie chciałbym pchać tego cuda z placu nawet kilkudziesięciu metrów.
1. Czy jest jakaś specyfikacja paliwa, które tankujecie? 95, 98?
2. Wiem, że to będzie głupie pytanie, ale nigdy nie tankowałem motocykla... Czy jeśli zablokuję pistolet, to przy maksymalnym wypełnieniu zbiornika, blokada odskoczy, przerywając nalewanie paliwa?
3. Czy można Devilkę tankować pod sam korek?
4. Jaka jest pojemność zbiornika w Dev 700? (w sieci pojawia się raz 17,9l, gdzieś znowu piszą, że 19,8l)
Jeśli będę miał dalsze, równie "głupie" pytania, to pozwolę sobie zadawać je w tym wątku - tylko dla twardzieli
1. Generalnie wlewasz takie, na jakie Cię stać ;]
2. Odskoczy, ale jak pistolet nie będzie zbyt głęboko włożony do baku to może chlusnąć paliwem. Ja nigdy nie blokuję, to nie passat gdzie lejesz 75l paliwa tylko niecałe 20. Jak widzisz że paliwo zbliża się do korka, to lejesz mniejszym strumieniem i jest ok.
3. Można, ja swoją reverkę tak leję.
4. Strzelam, że pierwsza wartość to bez rezerwy, druga z rezerwą ;]
1. 95 lałem,
2. Nigdy nie blokuję pistoletu w baku, tankowanie trwa około 38sek., ryzyko wysunięcia się pistoletu i oblanie rozgrzanego w trasie silnika się nie kalkuluje...
3. Można, nadmiar wychlupie się i wyleje jedną z tych gumowych rurek pod silnikiem,
4. Tak jak mrok31337 gada, wódki mu dać!
Byłem, zatankowałem, stacja paliw stoi, nie eksplodowała... pewnie dlatego, że zatankowałem do kanisterka
Spękałem przed jazdą bez prawka, mimo, że stację mam 200 m od domu. Chyba już za stary jestem na takie numery.
Znalazłem trochę czasu, by drugi raz przysiąść moją Dev Chciałem zobaczyć, czy egzaminacyjna ósemka faktycznie jest tak straszna, jak o niej mówią.
Wyznaczyłem prowizoryczny prostokąt 14x7 m. W roli pachołków wystąpiły butelki do kroplówek i rozpocząłem pierwsze próby.
Jako, że cierpię na brak kogoś obeznanego z tematem, testowałem różne "techniki", które mi przyszły do głowy. Była próba jazdy na półsprzęgle, na pierwszym biegu, na dwójce, na pełnym sprzęgle, na lekkim gazie, bez gazu itp.
W końcu odkryłem Amerykę, że motocykl na "jedynce" sam się toczy bez gazu i nie dusi silnika. I tak tłukłem kolejne 20 minut:
http://www.youtube.com/watch?v=oUwnq4ksemY
Skręt w lewo jeszcze jakoś mi wychodzi, ale w prawo jest katastrofa...
Podpowiedzcie proszę, czy coś robię ewidentnie źle. Wolałbym nie nabierać jakiś złych nawyków. No i drugie pytanie: Czy piłowanie Devilki przez godzinę na jedynce, bez gazu, nie zaszkodzi jej?
Pomógł: 23 razy Wiek: 47 Dołączył: 15 Gru 2010 Posty: 1437 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 03, 2014 09:13
Gdzie są k... rękawiczki!!!
Całkiem dobrze jak na początek. To dobrze, że odkryłeś Amerykę. Na dwójce też da radę. Najlepiej gdybyś poszedł do dobrej szkoły, ale tak na szybko, co dostrzegło moje kaprawe oko.
-Trzymasz się kierownicy i dlatego tracisz równowagę. Złap mocno kolanami bak, usiądź prosto i rozluźnij całe ręce. Podnieś je do góry i połóż swobodnie na kierownicę. Mają trzymać kierownicę, a nie się kierownicy. Nadgarstki mają być proste, a łokcie skierowane na zewnątrz i lekko ugięte.
-Patrzenie pod koło też na pewno nie pomaga, a wręcz przeszkadza. Patrz cały czas tam, gdzie chcesz się znaleźć za ok. 2 sekundy. Na początku sprawia problemy, ale potem różnica jest kolosalna. Trzeba się tego nauczyć. U Ciebie jest z tym nie najgorzej.
-. Skoro zauważyłeś, że da się na 1 bez gazu, to zaufaj motocyklowi, że się nie przewróci. On musi się pochylić, bo w ten sposób skręca. Im mocniej pochylony, tym ciaśniej skręci i przy tak małej prędkości można mu pomóc wychylając się "od zakrętu", tylko znowu musisz mieć luźne ręce i wzrok w zakręt.
Staraj się nie podpierać nogami, tylko podnosić motocykl gazem. Płynne podniesienie obrotów na pewno go ustabilizuje.
- Jeżeli już, to używaj tylnego, a nie przedniego hamulca i bardziej z wyczuciem, bo takie łapanie klamki w manewrach szybko kończy się glebą.
Ręce, kolana i wzrok są tu najważniejsze.
Co do piłowania na jedynce, to zrób co jakiś czas kilka większych szybszych kółek, co by motocykl się wystudził i Ty sobie odpoczął
nie śmiem specowi radzieckiemu w paradę wchodzić, ale mnie np pomogło jeżdżenie szeroko. Tzn walenie ósemki na maxa szeroko, stopniowo zacieśniając skręty. wtedy wyłapałem jaki jest promień skrętu motocykla, na ile mogę sobie pozwolić i że z kierownicą na ograniczniku też się świetnie nawraca. żadnego podpierania (tu łatwo się wywalić pracując nogami i moto starci ciąg), po prostu luźno sobie nawracaj - masz sporo miejsca. ew korekty tylko tylnym i wzrok tam gdzie jedziesz - zasada jak ze strzelectwa, to bardzo pomaga bo łeb "ciągnie" ciało.
Pomógł: 50 razy Wiek: 36 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 5241 Skąd: Opole
Wysłany: Wto Mar 04, 2014 13:14
Crew707, nie załamuj się. Przynajmniej jesteś już ochrzczony i masz to za sobą. Przekonałeś się, że nie taki diabeł straszny. Upadki się zdarzają niestety. Powodzenia w następnych próbach - na pewno będzie lepiej. Szkoda tylko, że moto oberwało, chociaż nie wiem co rozumiesz przez cały odrapany motocykl... Pewnie tylko pokrywa kufra i osłona gmola.
Killu dzięki za słowa wsparcia
Absolutnie się nie załamuję. W kwestii uszkodzeń motocykla, trochę niejasno się wyraziłem. Chodziło mi o to, że mnie się nic nie stało, a moto trochę jest odrapane. Straty są dokładnie takie jak pisałeś. Gmol i kawałek kufra. To nie jest problem, chociaż boli jakbym się sam zadrapał
Gorzej, że nie wiem dlaczego się wyglebiłem (a jestem takim człowiekiem, który lubi wiedzieć co się dzieje i błędów nie powtarzać). Szkoda, że akurat wtedy nikt nie filmował.
Jechałem po placu na "dwójce" w naprawdę łagodnym skręcie i nagle moto po prostu zgasło. Nie szarpało, nie dławiło się na niskich obrotach. Zgasło dosłownie tak, jakby ktoś rozłożył stopkę. No i natychmiast mi zblokowało koła i gleba. Już wcześniej mi się takie "odcięcie" zdarzyło, ale przy jeździe na wprost. Wtedy pacnąłem klejnotami w zbiornik i ustałem na nogach, a teraz byłem bez szans. Zastanawiam się, czy ja coś narobiłem, czy mechanicznie jest jakiś problem?
A swoją drogą... podnieść z ziemi tego byczka, to się trzeba troszku sprężyć
Z podnoszeniem nie jest tak źle jak się zastosuje technikę. Jak moto leży to kucasz tyłem do moto, chwytasz za uchwyt pasażera i kierę a później tylko prostujesz nogi (nie za daleko coby moto nie obalić na drugą stronę) i gotowe. Na YT jest filmik jak szczupła blondi podnosi Goldasa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum