Wysłany: Czw Sie 04, 2011 08:15 Jazda z "plecaczkiem" pierwszy raz jak u was było?
Nie spotkałem się z tym tematem więc pozwolę założyć. Wczoraj odbyłem pierwszą traskę niewielką bo 40 km z moim kochanym plecaczkiem. Trochę miałem obawy bo śmigam niedawno a moja żona ma nieciekawe doświadczenie z głębokiej młodości z moto ale było nieźle. Jak zachowywały się wasze Panie lub Panowie, jakie stosujecie prędkości przelotowe podczas takich załadowanych tras, czy jak łączna nasza masa była 15 kg większa niż dopuszczalna na devi to bardzo źle. Amor utwardziłem na 4 kreski, zauważyłem że jak się moto dobrze rozgrzało to podskoczyły obroty na jałowym co prawda niewiele ale zawsze normalnie mam 1900 a tu coś pod 2000 podskoczyły czy to normalne??
Planujemy za dwa tygodnie traskę tak ze 150 - 200 km, czy to nie za wcześnie, o dziwo moja Pani zachowywała się bardzo swobodnie nawet jak odkręciłem tak do 80.
Czekam na wasze wpisy.
Pomógł: 5 razy Dołączył: 14 Maj 2011 Posty: 193 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Czw Sie 04, 2011 09:00
wcześniejsza dziewczyna jak na wyjazdach wypozyczalem moto niby fajnie ale nie bardzo sie chciala skladac ze mna, kontrowala, nauka szla jej trudno->no i zasypiała, co nie jest najlepsze ale to calodzienna jazda.
moja narzeczona teraz to sie cieszy i lubi, tez czasem podsypia ale podoba jej sie bardzo, no nudzi sie to czasem mnie pogania, trase taka 150 robiłem i na miekko choc tylek czuła, ale sklada sie i wszystko ok jest, lubi to.
co do obciazenia tez mam cos wiecej niz standard skrecone, ale nie pasuje mi jazda az za bardzo obciazonym, czuje tył bardziej, nie dobija ale no ciężej się prowadzi i dłużej się rozpędza ( to pewnie oczywiste)
obroty->tez troche wzrastają, ale to tak do 1200-1400 obr nic wiecej- 2000 na jałowym ??troche nie za wysoko??
prędkości Vmax było 175 ale to lipa bo jej apaszke zwiewało -> za szybko
90-100 najlepiej na przelotach tak moto czuć że ładnie jedzie, powyżej to i ja się męcze (NTV z małą szybką), 130-140 to przy wyprzedzeniach i powrót do przelotu
Właśnie też się zastanawiam jak się rozgrzeje to obroty są około 1850 1900 i zastanawiam się czy to nie za dużo 2000 to dopiero po maksymalnym obciążeniu
Skorpionwr Pomógł: 7 razy Wiek: 64 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 1929 Skąd: Przasnysz
Wysłany: Czw Sie 04, 2011 10:52
Panowie generalną zasadą powinno być przeprowadzenie przed pierwszymi jazdami "szkolenia" Plecaczkowi należy wyłożyć podstawowe zasady typu, że wsiada się i zsiada tylko za zgodą i wiedzą woźnicy, nie wiercimy się nie poprawiamy itd. Składamy się w zakręcie razem z kierowcą. do złożeń należy podejść bardzo ostrożnie i po prostu plecaczka przyzwyczaić, tu trzeba taktu i spokoju ale po umiejętnym i stopniowym przyzwyczajeniu będzie ok. należy przetrenować manewry awaryjne od hamowania awaryjnego zaczynając a na omijaniu przeszkody kończąc. plecaczek musi wiedzieć co się dzieje i dla czego. Należy częściej robić odpoczynki. Jeżeli to wszystko zrobimy taktownie i umiejętnie to będziemy mieć wiernego towarzysza naszych podróży a przyznacie, że we dwoje jeździ się o wiele przyjemniej niż samemu.
Z plecakiem jeździ się zawsze wolniej i ostrożniej bo mamy za niego odpowiedzialność.
Ostatnio zmieniony przez Skorpionwr Czw Sie 04, 2011 11:50, w całości zmieniany 1 raz
Właśnie przed jazdą zrobiłem plecaczkowi 10 minutową teorię, nie spodziewałem się ża tak ochoczo zastosuje się do rad. Od hamowania, przez przyspieszanie, składanie się na boki i nie walczenie z pochyłem, na początku kurczowo zgniatała mi trzewia ale po jakimś czasie oparła się o kufer i tak jak by jej nie było, okazuje się że moja Pani szybciej uczy się bycia plecaczkiem niż jak motocyklistą, co dalej może namówię ją na prawko .
Na początku chyba największym problemem było prawidłowe trzymanie się "plecaka". Wtedy jeszcze jeździłem bez kufra, więc nie było się o co oprzeć. Albo mnie ściskała kurczowo, albo wyginała ręce do tyłu(trzymanie za tylny uchwyt), co przy dłuższej trasie stawało się mało komfortowe.
No i pukanie kaskiem o kask przy hamowaniu, ale im więcej będziecie jeździć razem, tym szybciej się dopasujecie...
W skrócie... Jeździć, jeździć i jeszcze raz.... jeździć
Pomógł: 8 razy Wiek: 46 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 928 Skąd: Opole ZWM
Wysłany: Czw Sie 04, 2011 12:04
lizaczek78 napisał/a:
Właśnie też się zastanawiam jak się rozgrzeje to obroty są około 1850 1900 i zastanawiam się czy to nie za dużo 2000 to dopiero po maksymalnym obciążeniu
Obroty biegu jałowego są jak moto masz na luzie i nie dodajesz gazu, sam sobie pyrka. 1850 to stanowczo za dużo, ja mam pomiedzy 1200 a 1400. Ustaw to sobie.
Jezeli chodzi o doświadczenia z jazdą z plecaczkiem to moja małżonka super sobie radzi. Poczatkowo bała się pochyleń i predkości teraz śmigamy z prędkością przelotową 120-130 a na autostradzie mamy 160. Mamy NTV z dość dużą szybą i troszkę wieje ale jak zdjąłem szybę to jeździliśmy 90-100 a na autostradzie max 120. Ogólnie polecam zakup interkomu - my mamy z allegro za 40 zł i daje radę (powyżej 140 nie słychać)
Pomógł: 5 razy Dołączył: 14 Maj 2011 Posty: 193 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Czw Sie 04, 2011 12:09
a to oczywiście jak najbarzdziej teoria była, wydrukowane do przeczytania także, jak moze bedzie kiedyś kufer to wygoda wzrośnie i już wogóle, praktyka na hamowianie takze, ale praktyka z każdym kilometrem jest lepiej.
a interkom do integrala sie nadaje, ten twój?
Pomógł: 50 razy Wiek: 36 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 5241 Skąd: Opole
Wysłany: Czw Sie 04, 2011 14:07
Co ma obciążenie motocykla do obrotów na biegu jałowym? Książkowo obroty powinny oscylować w granicach 1100-1300. Jeżeli tak nie jest, to znaczy, że trzeba je skorygować.
Najlepsza pozycja do jazdy (dla kierowcy), to jedna ręka na baku (w razie hamowania pasażer nie leci na nas) a druga trzyma za uchwyt pasażera. Tyle, że jest to niewygodne, więc z czasem pasażer sam uczy się,kiedy ręka ma być na baku a kiedy można sobie siedzieć na luzaku i ściskać się z kierownikiem.
Ja też z plecaczkiem przekraczam dopuszczalną masę o jakieś 10 kilo , wiadomo jedzie się wolniej i wolniej się zbiera ale jest OK ! Myślę że trening czyni mistrza ! Ja też po woli zaczynałem jeździć z żonką ( całe szczęście w tej kwestii mnie słucha )
_________________ Honda Gold Wing GL 1800A
Pomagam w uzyskaniu odszkodowania dla osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych !!!
Pomógł: 8 razy Wiek: 46 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 928 Skąd: Opole ZWM
Wysłany: Czw Sie 04, 2011 20:19
Słusznie Killu faktycznie fajnie to zagadnienie Skorpionwr opisał.
Od siebie dodam tylko, że ja motocykl z kierowcą i pasażerem traktuję jak zupełnie inny pojazd niż jak jadę sam, tak jakby drugi motocykl. Inaczej przyspiesza, inaczej hamuje, inaczej się w zakręty składa i w ogóle inaczej reaguje.
Bardzo ważną techniką jest hamowanie z plecaczkiem. Początkowo stosowaliśmy z żoną opisaną przez Killa technikę, jednak z biegiem czasu wypracowaliśmy swoją własną, którą chcę tu zaprezentować. A mianowicie tak jak kierowca podczas hamowania ściska nogami bak tak plecaczek ściska nas nogami, fajnie to działa. Plecaczek nie leci na nas całym ciężarem i moto pozostaje sterowny nawet podczas ostrego hamowania. Technika wymaga wyrobienia u plecaczka odpowiedniego odruchu, ale już po dwóch tygodniach mój plecaczek miał to we krwi
Pomógł: 16 razy Wiek: 58 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 674 Skąd: Wilkowyja
Wysłany: Pon Sie 08, 2011 08:41
Dodam jeszcze , że dobrze jest jeśli nasz plecaczek jest lżejszy od nas ewentualnie tej samej wagi , wtedy kiedy blisko nas siedzi prawie nie ma różnicy w opanowaniu motocykla. Kiedyś zabrałem kolegę , żeby gdzieś podwieś , miał sporą wagę ( a ja wiadomo 70kg) i do tego nigdy nie jeździł . Trzymał się dwoma rękoma z tyłu za uchwyt , czyli był dość daleko mnie (co z jednej strony mi odpowiadało ) Do tego na zakrętach wyginał się w odwrotną stronę jak ja . Jazda była straszna , powiedziałem sobie , nigdy więcej . Motocykl szedł jak łajba z zadartym dziobem , musiało to wyglądać pociesznie . Żonę mam na szczęście lżejszą
Więc tak sobie myślę , że waga pasażera a właściwie środek ciężkości ogromnie wpływa na zachowanie naszego motocykla . Plecaczek musi być jak najbliżej nas , chodzi też o aerodynamikę
Pomógł: 10 razy Wiek: 46 Dołączył: 23 Sie 2010 Posty: 2193 Skąd: spod Wrocławia
Wysłany: Pon Sie 08, 2011 09:27
Nie zapomnę pierwszej jazdy w moim życiu z pasażerką(!) jakieś 2 lata temu. To był horror! Póki po prostej, to jeszcze dobrze szło. Ale jak dojechałem do wybrukowanego ronda, to śmierć mi w oczy zajrzała.. Ja się kładę w prawo, ona w lewo, a motocykl jedzie prosto. Dookoła samochody, z tyłu naciska na mnie jakiś bus, koszmar..
Do dzisiaj to i ona się nauczyła sporo (zjeździła sama na trampku pół europy) i ja (instruktaż plecaczka).
Lizaczek, z tymi obrotami to dziwna sprawa. U mnie obroty trzymają się w normie książkowej, bez znaczenia czy jadę po mieście sam, czy gnam po górach załadowany gratami i plecaczkiem. Wyreguluj obroty i luz na linkach gazu, może to coś zmieni.
Aha, patent z opieraniem się ręką o bak jest genialny. Moja obecna pasażerka bardzo szybko się tego nauczyła, jak i poprawnego dosiadu w siodle (jest instruktorem jeździectwa konnego) i problem spasowania na moto zniknął całkiem.. Tylko tych koników jakoś mało w NTV-ce, coby większą masę poganiać
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum