Pomógł: 2 razy Wiek: 59 Dołączył: 21 Sie 2014 Posty: 57 Skąd: Pietrzykowice,Żywiec
Wysłany: Nie Lut 07, 2016 14:26
Dodam swoje trzy grosze w temacie "po zimie" jeżeli moto ma stać dłużej niż miesiąc to moim zdaniem nie zaszkodzi go wyciągnąć przed garaż nawet na dużym mrozie raz na trzy tygodnie i dać mu trochę popracować choć by tylko na ssaniu przez 5 minut. Na pewno zyskamy na tym doładowanie akumulatora, uzupełni się paliwo w gażniku które ewentualnie może odparować,i wreszcie nasza uradowana dusza dozna kojącego głosu cylindrów,a nos pociągnie błogi zapach spalin z wydechu.
A to nie jest tak, że akumulator na jałowych się nie ładuje? Tylko dopiero powyżej 2-2.5tysiąca obrotów? Chyba nawet w serwisówce gdzieś tak było czy coś. I dla silnika najgorsze jest odpalanie na zimnym silniku, więc im mniej odpalań na mrozie to w sumie lepiej.
Ja odpalałem ostatnio po 2.5miesiącach stania tylko po to, żeby się przejechać. Nie odpalam tylko po to, żeby sobie pochodził i dużo głosów było wszędzie gdzie czytałem, że to bardziej szkodzi niż pomaga więc tak nie robie. Odpalił mi za 5 zakręceniem rozrusznika co uważam, za bardzo dobry wynik. Akumulator nie ładowany przez te 2.5miesiąca, trzymany tylko w domu.
Dodam swoje trzy grosze w temacie "po zimie" jeżeli moto ma stać dłużej niż miesiąc to moim zdaniem nie zaszkodzi go wyciągnąć przed garaż nawet na dużym mrozie raz na trzy tygodnie i dać mu trochę popracować choć by tylko na ssaniu przez 5 minut. Na pewno zyskamy na tym doładowanie akumulatora, uzupełni się paliwo w gażniku które ewentualnie może odparować,i wreszcie nasza uradowana dusza dozna kojącego głosu cylindrów,a nos pociągnie błogi zapach spalin z wydechu.
I tak postępując robi się tylko bajzel w silniku...
_________________ Na mechanice się nie znam, ale chociaż po doradzam.
I tak postępując robi się tylko bajzel w silniku...
Mam podobne zdanie. Przepalanki niczemu nie służą. Chyba, że chcesz wpienić sąsiada. Jak już musisz odpalić moto, to poczekaj aż się nagrzeje do normalnej temperatury pracy silnika.
Po długim postoju swojego moto zrzucę olej i zaleję świeżym. Tak żeby syfy z całego sezonu, które się osadziły nie trafiły do obiegu.
_________________ Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem...
Przerwa w jeździe na moto to dobra sprawa, jest czas by zatęsknić... Oby nie za długo...
I tak postępując robi się tylko bajzel w silniku...
Mam podobne zdanie. Przepalanki niczemu nie służą. Chyba, że chcesz wpienić sąsiada. Jak już musisz odpalić moto, to poczekaj aż się nagrzeje do normalnej temperatury pracy silnika.
Po długim postoju swojego moto zrzucę olej i zaleję świeżym. Tak żeby syfy z całego sezonu, które się osadziły nie trafiły do obiegu.
Z tym zrzutem po staniu to też są dwie szkoły. Jedni mówią że najlepiej wymienić olej po sezonie a inni że przed Po sezonie musisz zapalić moto i nagrzać olej żeby go spuścić i syf właśnie trafił do obiegu. A co przemawia przeciw wymianie oleju po sezonie przed zimą? Ano są tacy co uważają że olej w silniku stoi całą zimę i na wiosnę jest nie OK, no ale silnik stoi całą zimę na czyściutkim oleju. A co wy na to że ten olej w bańkach stoi w magazynach po wyprodukowaniu nie wiadomo ile, to co mu zaszkodzi zima w silniku? Co do samego zapalania po zimie, ja nie miałem pompy paliwowej mojej devi i zapalanie trwało mniej więcej 5 do 6 prób po 5 sekund każda, oczywiście nie udało się rozładować naładowanego akumulatora. Często problemem może być za mały prąd rozruchu, rozrusznik kręci a iskra słaba. Ja bym dla pewności podpiął podczas rozruchu akumulator samochodowy, oczywiście tylko na moment rozruchu, jak już zaskoczy natychmiast odłączamy żeby nie zjarać alternatora. Raz tak robiłem i praca silnika podczas zapalania była o niebo inna.
Pomógł: 2 razy Wiek: 59 Dołączył: 21 Sie 2014 Posty: 57 Skąd: Pietrzykowice,Żywiec
Wysłany: Nie Lut 07, 2016 20:59
/GhoustDragon - rzempi / - a jak chcesz spuścić stary olej po sezonie bez rozgrzania ,to syf zostanie na dnie karteru, a jak z kolei rozgrzejesz to gdzie on trafi jak nie do obiegu,chyba że czegoś nie jarzę?
A mając na myśli przepalanie chodziło a raczej miałem na myśli właśnie osiągnięcie odpowiedniej temperatury silnika, nie wkurzanie sąsiadów po północy.
Zawsze można się pokusić o wlanie płukanki motocyklowej (byle nie zwykłej samochodowej) i na wszelki wypadek przepłukać silnik/sprzęgło z całego syfu, a także na wszelki wypadek rozluźnić pierścienie, które też mogą już mieć "ciasno".
Odchodzi wtedy problem, czy wymieniać olej jesienią, czy wiosną.
Pomógł: 24 razy Wiek: 84 Dołączył: 20 Sie 2013 Posty: 898 Skąd: Gm. wiej. Kołobrzeg
Wysłany: Wto Lut 09, 2016 00:41
Sim napisał/a:
Zawsze można się pokusić o wlanie płukanki motocyklowej (byle nie zwykłej samochodowej) i na wszelki wypadek przepłukać silnik/sprzęgło z całego syfu, a także na wszelki wypadek rozluźnić pierścienie, które też mogą już mieć "ciasno".
Odchodzi wtedy problem, czy wymieniać olej jesienią, czy wiosną.
Osobiście przestrzegam przed tzw. "płukaniem silnika" można ostatecznie to zrobić z silnikiem prawie nowym /tylko po co?/.
Jak się już chce wymyć silnik od środka to nie potrzebne są "płukanki" /bo później płukanka - pozostałości - zmienia własnosci zalewanego oleju/ wystarczy wlać do silnika olej typu HD np. Superol i pojeździć. Olej ten zdecydowanie zmyje wszystkie osady lakowe z płaszczy tłoków i rowków pierścieniowych oraz poczyści wsystko gdzie bedzie dochodził. Tyle tylko, ze silnik znacznie wyeksploatowany po tym zabiegu zacznie chodzić jak stara sieczkarnia /luzy na płaszczu tłoka i pierścieni w rowkach/.
System oleju płuczącego przy wymianie oleju został zarzucony jako nie własciwy w czasie moich studiów /a były to silniki/ czyli lata ~1960.
_________________ Pozdrowienia dla czytających! Izydor W.
Był Junak M10 z 1964 od 1978.
Teraz /08.2013/ Honda NTV RC 33P
Od września 2023 Rower i "Puszka"
No to jest właśnie opinia wynikająca ze doświadczenia starych czasów i starych silników pasowanych ze znacznymi luzami. W zasadzie wszystkie konstrukcje, na których pracowano na uczelniach i w warsztatach w "minionym" okresie cechowało pasowanie "z zaokrągleniem" wynikające ze złej kalibracji maszyn, a nagar/osad pełnił rolę uszczelniacza.
W dzisiejszych konstrukcjach nie ma to miejsca, pasowanie jest na tyle ciasne, że niejednokrotnie spotkałem się po rozebraniu silnika z zastanymi pierścieniami - na skutek tylko delikatnego osadu na krawędzi rowka tłoka co skutkowało złym doleganiem pierścienia i przepuszczaniem ciśnienia/oleju z jednej strony, a zbyt mocnym dociskiem do gładzi po przeciwnej, co prowadziło do niesymetrycznego wytarcia.
To samo dotyczy zmiany oleju - syntetyczny-mineralny, którą współcześnie można robić w dowolną stronę i w dowolnym momencie życia silnika - bez żadnej szkody - z zastrzeżeniami podobnymi, jak w przypadku płukanki.
Owszem, można sobie pozwolić na płukankę olejową, ponieważ dzisiejsze oleje posiadają całą masę dodatków rozpuszczających wszelkiego rodzaju osady - tylko koszt takiej zabawy jest znacznie większy niż przepłukania specyfikiem.
Ilość specyfiku, który pozostanie po takiej operacji w silniku to i tak tylko procent zawartości substancji myjących zawartych w każdym litrze świeżego oleju. W niczym nie zaszkodzi.
Stosowanie takich rozwiązań może powodować głośniejszą pracę silnika, czy ew. nieszczelności tylko w sytuacji jeśli taka operacja nigdy nie była wcześniej robiona, a silnik ma już znaczny przebieg lub w sytuacji, w której ktoś dolewał do silnika środki zagęszczające/uszczelniające - moto doktory, wyciszacze itp.
Każdy zrobi jak uważa.
Ja osobiście nie przejmuję się olejem, który zimował w silniku i wymieniam go wtedy, kiedy mam akurat czas - jesień/zima/wiosna. Jeśli olej wymieniamy regularnie i nie przeciągamy interwału - to tak po prawdzie, po roku eksploatacji jest on względnie czysty i równie dobrze "awaryjnie" można by na nim jeszcze jeździć - nie traci on swoich właściwości w sposób eliminujący, a także nie jest na tyle brudny, żeby zostawić po sobie bałagan w silniku. Zawsze w takiej sytuacji należy mieć świadomość, że jakaś część starego oleju zostaje i natychmiast miesza się z nowym powodując, że nie jest on idealnie czysty, ale czystszy niż stary i na następny rok w zupełności do dobrego smarowania wystarczy.
Przepraszam za taki długi elaborat, ale swoją wiedzę motoryzacyjną też wyniosłem ze starych czasów, ale z biegiem różnego rodzaju prac - mocno te doświadczenia zrewidowałem.
I tym jakże optymistycznym wpisem proponuję zakończyć deliberację na temat wymiany oleju w poście który traktuje o ciężkim zapalaniu. A ponieważ Ja jestem autorem tego postu to pozwalam sobie taki postulat wystosować i zaznaczam że jest to moje zdania i Ja się z nim zgadzam . Czekajmy co napisze nam kolega w temacie nie chcącej zapalić mu devilki.
Ku mojej wielkiej radości wczoraj moja Devi odpaliła po trzecim zakręceniu. Moto stoi w garażu nieogrzewanym, ale murowanym, przykryte kocykiem (a nawet dwoma ). Dodam, że akumulatora nie wyjmowałem na zimę, ani nie doładowywałem. Brawo dla mojej Devi.
Pomógł: 24 razy Wiek: 84 Dołączył: 20 Sie 2013 Posty: 898 Skąd: Gm. wiej. Kołobrzeg
Wysłany: Wto Lut 09, 2016 14:03
Sim napisał/a:
No to jest właśnie opinia wynikająca ze doświadczenia starych czasów i starych silników pasowanych ze znacznymi luzami. .....
Nie było innego wyjścia bo nie było obrabiarek numerycznych, które wykonywały by część prowadzącą tłoka w formie /kształcie/ takiej jaką posiada tłok w temperaturze pracy. Dlatego np. mierzymy srednicę tłoka dzisiaj tylko w jednym miejscu wskazanym przez producenta bo w każdym innym miejscu będą inne wartości wymiaru. Dzięki temu dzisiaj nie mamy prawie procesu docierania silnika co było nieodzowne poprzednio.
Co do używania specjalnego oleju płuczącego to zdania nie zmieniam a gdybym zdobył silnik do NTV-ki prawie nowy /przebieg ok 10 000 km/ to natychmiast przeszed bym na Superol w tym silniku.
_________________ Pozdrowienia dla czytających! Izydor W.
Był Junak M10 z 1964 od 1978.
Teraz /08.2013/ Honda NTV RC 33P
Od września 2023 Rower i "Puszka"
Jon 45
Wiek: 62 Dołączył: 31 Gru 2014 Posty: 58 Skąd: Zduńska Wola
Debata była zażarta ale teraz pora na mnie podepnę się bo tak wygodniej Devi typ 650 ccm mam nowe aku (dwa miesiące temu - zalewane i ładowane u mnie), moto w garażu (podziemnym) temp. Stała Około 10 stopni na +, nowy olej (już z minimalnym przebiegiem) Devi paliła od strzała tj. Ze dwa okręcenia rozrusznika ale bez ssania bo w ciepłym stoi. Raz się rozmarzyłem gdzie by tu pojechać i zaciągnąłem ssanie, nie odpaliła, kręciła troszkę ciężej ( na starym słabszym aku). Następnie poczułem woń PB95 po czym sssrrrruuuuu huk z wydechu aż w uszach zadzwoniło. Od tamtej pory (tak mi się wydaje) pali gorzej. Tj na pierwszy tłok od razu, na drugi (bliżej tyłka) dopiero jak się rozgrzeje (chytałem łapką wydech). Przebiera troszkę na wolnych. Podczas jazdy dynamika chyba bez zmian. Nie wymieniałem świec (moto u mnie 3 sezon) poprzedni właściciel nic o wymianie nie wspominał. I jak u większości po pierwszym odpaleniu, późniejsze nie sprawia problemu. Voltomierz pokazuje w granicach 12,5 (około tydzień, dwa stania). Napewno będę wymieniał świece. Przypuszczam że mogą być winne i ewentualnie gaźnik. Chyba że macie jakieś inne pomysły?
_________________ Nie ważny cel...pretekstem droga...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum