Pomógł: 8 razy Dołączył: 05 Lip 2017 Posty: 477 Skąd: Polska
Wysłany: Sro Cze 20, 2018 07:21
Jasne, dałby radę jeszcze z Krakowa do Gdańska i dobić do tego tysiąca. Ale to już żadną miarą by nie była przyjemność.
Gdy rok temu brałem Devilkę byłem oczarowany po przesiadce z Burgmana 400. Szybka, wygodna, w sumie pakowna i bardzo szykowna maszyna. I rzeczywiście, na trasie Warszawa-Różan, gdzie jeżdże na działkę jest szybka i wygodna i w miarę pakowna. Ale już na S7, gdzie prędkość podróżna 140 km/h to żaden wyczyn i zdarzało mi się wczoraj z górki popychać ją na dłuższych odcinkach z jeszcze większą prędkością stwierdzam, że potwór autostradowy to nie jest. Mimo wysokiej szyby w głowie huczy, mimo wygodnej kanapy tyłek boli, mimo wygodnej pozycji kolana odpadają. Wracając do Warszawy dwa razy zatrzymałem się na stacji nie po to, zeby zatankować, tylko zwyczajnie po to, żeby zsiąść i rozprostować nogi.
Nie zrozumcie mnie źle - wciąż uważam, że Devilka to super fajna maszyna i bardzo ją lubię, ale jak tylko będzie mnie stać zmienię ją na coś wygodniejszego i szybszego.
Jedno co mi się bardzo spodobało podczas wczorajszej jazdy to spalanie. Mimo tego, że zdarzało mi się zobaczyć także 160 na liczniku, to spalanie nie wyszło poza 5 litrów. W sumie trzy razy byłem na stacjach, trzy razy dolewałem pod korek, najmniej spalił 4,53, najwięcej 4,97. To naprawdę spoko wynik, Burgman przy prędkościach około 140 km/h pił jak smok, spalanie dochodziło nawet do 5.7 litra.
Ostatnio zmieniony przez Emhyrion Sro Cze 20, 2018 07:38, w całości zmieniany 1 raz
Nie zrozumcie mnie źle - wciąż uważam, że Devilka to super fajna maszyna i bardzo ją lubię, ale jak tylko będzie mnie stać zmienię ją na coś wygodniejszego i szybszego.
Buuuuuuuuu ... marudzisz zwyczajnie sąsiad, na bolący tyłek jest akcesoryjna kanapa, na bolące nogi spacerówki można samodzielnie wykonać, a na brak mocy przesiąść się na tydzień na 125... i wszystkie bóle odejdą niczym po sesji u "Kaszpirowskiego"
Pomógł: 8 razy Dołączył: 05 Lip 2017 Posty: 477 Skąd: Polska
Wysłany: Sro Cze 20, 2018 07:40
Widzisz Piotrze - ja już mam akcesoryjną kanapę
A co do 125-tki to wiem, że czasem się katujesz na tym brzydalu z koszykiem na zakupy, i ja też czasem jeżdzę na maluchach, ale moce w Devilce od tego nie przybywa niestety...
A to fotka z jednego z tych postojów, gdzieś pod Kielcami. Trzeba przyznać, że ładne są te Devilki...
A no mocy faktycznie Ci nie przybędzie, ale zmienia się "sposób postrzegania"; a tak serio jak odbiorę swoją devi z Motorgaru, gdzie trafiła na wymianę uszczelniaczy w lagach i inne pomniejsze pierdółki do przeserwisowania; możemy się umówić że pożyczę Ci swoją sztukę i się przekonasz że devi może być mega fajną i wygodną maszyną turystyczną... w której w sumie to i mocy nie brakuje, może nie idzie to to na gumę na 3 biegu, ale autostradowo lecieć 150-180 to jest żaden problem... chociaż mi się kiedyś marzy VFR1200 ale póki co kasy na takie luksusy niet a za relatywnie niewielkie pieniążki można poprawić fabrykę aby podróże sobie umilić.
Pomógł: 8 razy Dołączył: 05 Lip 2017 Posty: 477 Skąd: Polska
Wysłany: Sro Cze 20, 2018 08:14
Jeździć możemy, czemu nie, zwłaszcza, że chyba nie mamy do siebie daleko. Gdzie Ty własciwie mieszkasz, gdzieś przy Odkrytej? Bo ja zaraz przy Hanki Ordonówny...
Ale Ty masz inną Devi. Zesztą, mniejsza o to. Ja wiem, że moja pojedzie 180 vmax, bo to sprawdziłem. Zwłaszcza teraz, jak nie mam popękanej czaszy i szyba nie fruwa na wietrze. Wiem, że ładnie się zbiera, a przelotówka na poziomie 140 nie jest wyzwaniem dla motocykla. Podobnie jak przebieg na poziomie 500 czy 1000 km. Ale jest już wyzwaniem dla mnie. Albo jestem z duży, albo za stary, ale wczorajsza trasa pokazała, że długa jazda na Devilce to jednak (dla mnie) nie jest jakaś mega frajda.
Inna rzecz, że się śpieszyłem. W obie strony – do Krakowa na konferencję, do Warszawy na mecz. Może jakbym tak nie nakręcał prędkościomierza to podróż byłaby przyjemniejsza? Jeszcze to sprawdzę, ale na innym kierunku. Kraków, choć miastem pięknym jest, to organizacja ruchu i korki mnie przerosły. Podobnie jak kierowcy. Ktoś wie, dlaczego tam wszyscy jeżdżą przeklejeni do linii oddzielającej pasy i robią wszystko, żeby motocykliści nie mieli łatwego życia?
O to dziwne, bo akurat w Krakowie dość często bywam. I raczej nie mam problemu z przeciskaniem się na światłach i w korkach - miejsca sporo. Może jacyś przyjezdni akurat byli
Co do odległości - jak dla mnie taka optymalna to max 500 km (czyli ok 6-7h "w siodle"), przy jeżdżeniu krajówkami i wojewódzkimi. Autostrad z zasady unikam - to dla mnie żadna radość z jazdy. A jeżeli chodzi o postrzeganie jazdy - teraz przez 8 dni jeździłem wspólnie z GS500 w dodatku z mniej doświadczoną "kierowniczką". I jednak jazda z vmax 120 na autostradzie i 100 na lokalnych (a często znacznie mniej) okazała się lekką "mordęgą". Takie fajne trasy, a tu albo trzeba jechać wolniej - albo "odkręcić" kawałek i później czekać
Więc może być gorzej niż na devi
_________________ Rover, wanderer
Nomad, vagabond
Call me what you will
Turystyczność obu devilek kończy się na jechaniu z pasażerem i tobołami na 2 tygodnie + namiot itd. A jak trafi się ostrzejszy podjazd to już w ogóle.
Co jak co, ale motocykl który ma te 60 koni nie jest wystarczający na podróżowanie w takim zapakowaniu. I jak ktoś ma zapendy na taką jazdę to da się, ale to nie jest zbyt komfortowe.
Tam gdzie devilką redukowałem do dwójki i cisnąłem ją na 6 tys obrotów, tak w tamtym roku w Rumunii na 3 i z minimalnym gazem robiłem to tygrysem. Wreszcie przestałem bać się ostrych podjazdów, bo przynajmniej przyspieszał zamiast ledwo utrzymywać prędkość
Pomógł: 8 razy Dołączył: 05 Lip 2017 Posty: 477 Skąd: Polska
Wysłany: Sro Cze 20, 2018 12:06
Też prawda... Przecież na trasie Warszawa-Kraków nie ma jakiś wielkich podjazdów, a parokrotnie mi się zdarzyło, że ze 130 robiła się na szczycie 90. A jechałem sam i praktycznie na pusto. To o czym piszesz, czyli dwie osoby i manele w ogóle nie mieści mi się w głowie, choć ten temat akurat mam z bańki - żona nie chce jeździć, a na jazdy dzieci się nie zgadza - więc jeżdżę sam. Ale i tak brakuje mi mocy. Zwykle nie jeżdżę jakoś bardzo szybko i wolę zwolnić i krajobrazy podziwiać. No ale co jest do podziwiania na autostradzie?
Enhyrion - dobrze piszesz moim zdaniem.
Jazdę na devi 650 postrzegałem tak samo. Mało ale jeździłem z żoną. Było pisane wielokrotnie. Brakuje deauville 20 KM i 6-stego biegu.
Był by super motocykl a tak jest tylko bardzo dobry.
Z tego powodu zmieniłem ją na tdm 900. Po problemie. 30 KM więcej, ciszej, spalanie na trasie przy mojej emeryckiej jeździe - 4.20. Ale jeszcze lepiej mieć 4 cylindry...
Odnośnie tego czy na devi 650 się da? Na wszystkim się da. Tylko jak? Ludzie objeżdżają świat na rowerach.
Sam na początku pisałem że nie będę chciał nic innego jak devi. Upodobania i wymogi potrafią zmienić się z różnych powodów.
Żeby być w temacie: ostatnio wymieniłem oleje w silniku, obudowie wałka i skrzyni biegów.
Mój V-Strom dostał nowe uszczelniacze w lagach + olej, nowe śruby prosto od suzuki (poprzedni właściciel był chyba kowalem) olej motula z filtrem, wyprostowana felga, uchwyt na nawigację, regulację zawieszenia, nowe klocki hamulcowe. Przy okazji pomiar półek, sprawdzenie czy lagi proste. Do tego lekko poluzowany na łożysku główki, bo poprzednik dokręcił na chama.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum